Każda ciężko chora osoba marzy o szybkim ozdrowieniu. Tym bardziej, jeśli medycyna nie radzi sobie z jej dolegliwością. Dlatego wszelkiej maści szarlatani robią zawrotne kariery.
Na własnej, autorskiej cudownej terapii można zarobić niemałe pieniądze. W grę wchodzą wykłady, prelekcje, prywatne konsultacje, a często także sprzedaż preparatów i urządzeń wspomagających proces leczenia. Przy tym kompetencje znachora są zazwyczaj nieweryfikowalne. To czy mu zaufamy opiera się tylko i wyłącznie na naszej woli. Wierzymy lub nie. W sytuacji, gdy jesteśmy zdesperowani i przerażeni, skłonni jesteśmy uwierzyć. Jak mawia przysłowie - tonący brzytwy się chwyta. Problemem jest to, że często wybieramy szarlatana zamiast lekarza i przez to uniemożliwiamy rozpoczęcie kuracji w odpowiednim momencie. Do gabinetu trafiamy, gdy już jest za późno.
Szarlatani wiedzą jak nas przekonać. Doskonale grają na emocjach. Z jednej strony obiecują cud - wyleczenie nawet z choroby, z której zazwyczaj się nie wychodzi. Z drugiej strony swoje umiejętności, często nazywane darem, wspierają retoryką odwołującą się do sił natury, do duszy, mistycyzmu, do Boga. Jednocześnie lekarzy ustawiają po drugiej stronie barykady, jako kłamców, których intencje są nieuczciwe - nie chcą nam pomóc, a jedynie przedłużać nasze cierpienia i zarabiać na kolejnych wizytach.
Lekarze często przymykają oko na to, że pacjent oprócz korzystania z ich pomocy, składa również regularne wizyty u specjalisty od medycyny niekonwencjonalnej. Jeżeli nie odbywa się to kosztem jego zdrowia, może być uznane za neutralne lub nawet pożyteczne, o ile poprawia psychiczną kondycję chorego. Oczywiście oprócz tego istotna jest też kwestia finansowa - fałszywa terapia kosztuje i to często słono. Za wizytę płaci się nawet kilkaset złotych, a zdarza się, iż takich spotkań trzeba zaliczyć kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt. Mimo alarmów ze strony lekarzy, państwo niezbyt się kwapi do walki z problemem. Wskazuje się brak odpowiednich regulacji prawnych, ale też często nie podejmowanie działań uzasadnia się niską szkodliwością lub jej brakiem.