Kolekcjonerstwo okazało się skutecznym sposobem na obejście prawa i legalną sprzedaż psychoaktywnych "dopalaczy". Tę samą sztuczkę stosuje się do tytoniu. Pozwala to uniknąć płacenia akcyzy.
Trik jest ten sam co w przypadku tzw. legalnych narkotyków. Poprzez nadanie towarowi miana przedmiotu kolekcjonerskiego zmienia się jego status prawny. Jeżeli ma służyć tylko i wyłącznie jako eksponat w zbiorach, a nie do konsumpcji, nie może być obłożony akcyzą. Dzięki temu "tytoń kolekcjonerski" jest dużo tańszy od zwykłego.
Czym się różni tytoń kolekcjonerski i przeznaczony do palenia? Przede wszystkim nazwą oraz tym, co z niej wynika - ceną niższą o prawie 80%. Możliwe jest to dlatego, że w cenie tytoniu właśnie taką część stanowią wszelkiego rodzaju podatki i obciążenia, z akcyzą i VAT na czele. Na serwisach aukcyjnych kwitnie proceder sprzedawania tytoniu do celów kolekcjonerskich. Towar schodzi na pniu.
Służba celna i kontrolerzy skarbowi zapowiadają, że biorący udział w procederze, zarówno kupujący jak i sprzedający, muszą się liczyć z konsekwencjami obchodzenia prawa. Skarbówka gromadzi dane o wszystkich zawieranych transakcjach i zapowiada, że "kolekcjonerzy" mogą się spodziewać wizyty odpowiednich służb. Jednak prawnicy nie są tak jednoznacznie ustosunkowani do problemu. Według wielu z nich interpretacja przepisów dopuszcza handel tytoniem o przeznaczeniu pozakonsumpcyjnym, a więc nieobjętym akcyzą.