12 sierpnia 2010 roku wiceprezydent Warszawy i szef Kancelarii Prezydenta odsłonili tablicę na Pałacu Prezydenckim upamiętniającą ofiary tragedii smoleńskiej 10 kwietnia 2010.
Niespodziewanie w iście sprinterskim tempie powstała tablica, a na niej napis, który mówi o katastrofie lotniczej i jej ofiarach, a także o zrywie społecznym, jaki miał miejsce pod Pałacem Prezydenckim podczas żałoby narodowej. Tekst mówi też o krzyżu postawionym w tym miejscu przez harcerzy.
Dzień wcześniej urzędnicy Kancelarii Prezydenta wysłali wniosek do stołecznego konserwatora zabytków z prośbą o zgodę na wmontowanie pamiątkowej tablicy, a już rano trwały prace budowlane związane z zamontowaniem jej. Tablica zawisła na Pałacu Prezydenckim od strony Hotelu Bristol obok tej, która upamiętnia pierwszy konkurs chopinowski.
Uroczystego odsłonięcia dokonali w asyście żołnierzy Jacek Wojciechowski - wiceprezydent stolicy i minister Jacek Michałowski. Tablica została poświecona i złożono pod nią wieńce. O tej uroczystości nie poinformowano nikogo z rodzin ofiar katastrofy, nie wydano żadnego komunikatu mówiącego o tym fakcie, a podczas jej odsłaniania słychać było głosy oburzenia osób, które pikietują w obronie stojącego nieopodal krzyża.
Michałowski twierdzi, że element zaskoczenia był konieczny. Zarówno "obrońcy krzyża", posłowie PiS jak i rodziny ofiar są zbulwersowane formą i czasem, w jakim tablica się pojawiła. Nadal żądają, aby w miejscu krzyża pojawił się pomnik na cześć ofiar, który ich zdaniem będzie jedynym godnym symbolem, tylko wtedy pozwolą na zdemontowanie krzyża.