Choć salony samochodowe przeżywają oblężenie (ogromnie wzrosła sprzedaż aut z kratką), to polskie fabryki notują spadek produkcji samochodów osobowych.
W listopadzie było to o 20% procent mniej niż w analogicznym okresie 2010. W skali roku produkcja skurczyła się o 3,5%. Za tendencję jest głównie odpowiedzialna sytuacja w tyskiej fabryce Fiata. Na Zachodzie zlikwidowano już programy premii dla kierowców wymieniających auta na nowe. Dotacje te przede wszystkim stymulowały rynek tanich, miejskich pojazdów, dokładnie takich, jakie zjeżdżały z taśm produkcyjnych w Tychach. Poza tym niekorzystny wpływ miały zmiany w FSO - koniec licencji na Chevroleta Aveo oznaczał zredukowanie obrotów firmy o 1/4.
Na tym tle świetnie wypada gliwicka fabryka Opla, gdzie rozpoczęto montowanie nowej Astry IV. Przy 112 tysiącach sztuk, które zjechały z taśmy, roczny wzrost produkcji sięgnął pułapu 70%. Ogólnie dobrze też radzi sobie segment samochodów dostawczych - ich produkcja w skali kraju jest większa o 1/3 niż w 2009. Wpływ ma na to następujące po kryzysie ożywienie gospodarcze (przedsiębiorcy zaczynają inwestować) oraz dobra sytuacja zakładów Volkswagena w Poznaniu (produkowany tam model Caddy okazał się prawdziwym hitem).
Słabe dane nie oznaczają jednak trwałej zapaści w branży. Jest wręcz odwrotnie - firmy motoryzacyjne szykują się do inwestowania. Swoje plany deklarują na koniec roku rozliczeniowego, więc można liczyć na to, że są realne, gdyż uwzględniają ostateczny stan finansów za rok 2010.