Ustawodawca szykuje się do wprowadzenia zmian, które uważa za najnowocześniejsze w Europie i umożliwiające maksymalizację oszczędności. Jednak biznes farmaceutyczny nie jest zadowolony.
Wiceminister zdrowia, Marek Twardowski, zachwala nowe rozwiązania zapewniając, iż wyznaczą one standardy w Unii Europejskiej. Zgodnie z jego słowami nowe prawo umożliwi lepsze gospodarowanie środkami NFZ - za tę samą kwotę co dotychczas będzie można zrefundować większą ilość leków. Jedną z głównych zmian będzie wprowadzenie urzędowych marż oraz cen refundowanych leków. Dla aptek i pacjentów oznaczałoby to sporą rewolucję, gdyż z półek zniknęłyby specyfiki sprzedawane za promocyjny grosik.
Zgodnie z nową ustawą ceny leków będą negocjowane z koncernami przez Komisję Ekonomiczną. W jej skład wejdzie 12 osób. Wynagrodzenie każdego członka wyniesie 3,5 tysiąca za każde posiedzenie, przy czym maksymalna liczba posiedzeń to 4 miesięcznie. Ministerstwo zapewnia, iż relatywnie wysoka dieta ma być gwarancją uczciwości i rzetelności. Już po pierwszym posiedzeniu Komisji udało się uzyskać oszczędności na poziomie 50 milionów złotych.
Optymizm rządu stoi w opozycji do sceptycznej postawy aptekarzy, hurtowników oraz koncernów farmaceutycznych. Według nich oszczędności NFZ nie oznaczają oszczędności pacjenta. Uważają, iż jest wielce prawdopobodne, że obywatele nie skorzystają na zmianach. Do tego obawiają się o przyszłość branży - prognozują upadek wielu aptek oraz ograniczenie krajowej produkcji farmaceutycznej.