Wyniki raportu „Spojrzenie na edukację” nie ucieszą Polaków. W nakładach na edukację wleczemy się w ogonie OECD, a polscy uczniowie wcale nie są tacy zapracowani, jak myślą.
Najnowszy raport dotyczący nakładów państwa na edukację jego obywateli nie jest dla Polski optymistyczny.
Po pierwsze: polskie rządy wydają na edukację znacznie mniej niż pozostałe kraje OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju), co odbija się nie tylko na jakości nauczania w szkołach i na studiach, ale również na tym, że polski uczeń, a dokładniej jego rodzic po prostu sam musi więcej płacić, jeśli chce, aby dziecko ukończyło wymarzone studia, specjalizację czy trudniejszy, ale perspektywiczny kierunek doszkalający.
Po drugie: polscy uczniowie wcale nie są tak przemęczeni szkołą, jak nam się to na co dzień wydaje. W szkole spędzają oni najmniej czasu w porównaniu do wszystkich innych rówieśników z państw OECD.
Efekty są oczywiste: Polska nie tylko ma ponad dwukrotnie mniej osób z wyższym wykształceniem niż pozostałe kraje wspólnoty (m.in. Kanada, Japonia, USA, Nowa Zelandia), ale również większą liczbe bezrobotnych z dyplomem – co z kolei jest efektem niedopasowania studiów do wymagań i realiów rynkowego zatrudnienia. W ilości obywateli wykształconych wyprzedzamy wprawdzie Austrię, Czechy, Węgry, Meksyk, Słowację, Turcję i Włochy, ale nie jesteśmy pewni czy są to rzeczywiście powody do zadowolenia.
Ile wydaje się na ucznia:
- Średnia w OECD to 9 195 dolarów rocznie na studenta, 6756 na ucznia podstawówki
- W Polsce: poniżej 5000 dolarów w obu przypadkach...