Nieodpowiedzialni kierowcy, którym zdarza się jeździć pod wpływem alkoholu, mają powody do zmartwień. Polacy stworzyli alkoradar.
Cud techniki powstał w Wojskowej Akademii Technicznej. Już wcześniej urządzenie o podobnym działaniu zaprezentowali Rosjanie. Jednak polski wynalazek ma być dużo skuteczniejszy. Jest on skonstruowany w formie bramki - z jednej strony trasy umieszcza się emiter lasera, z drugiej jego receptor. Wiązka przechodzi przez kabinę przejeżdżającego samochodu i jest poddawana analizie. Komputer na podstawie powstałych w niej zmian może ustalić, czy w pojeździe znajdują się opary alkoholu.
Jeżeli system dostarczy policjantom alarmujący wynik, muszą oni jeszcze zatrzymać auto i skontrolować kierowcę. W końcu opary mogą pochodzić z innego źródła - z oddechu pijanego pasażera lub z rozlanego alkoholu. Oznacza to, że patrol będzie musiał rozstawić taką bramkę w pewnej odległości od miejsca, które zajmą sami.
Zastosowanie lasera sprawia, że prędkość testowanego pojazdu nie ma znaczenia. W zestawieniu z szybkością, z jaką wędruje światło, 100, 200, a nawet 300 kilometrów na godzinę to iście żółwie tempo.
Wynalazek mógłby stać się istotnym wsparciem w walce z drogowymi pijakami, których brak odpowiedzialności zagraża zdrowiu i życiu nie tylko ich, ale i innych użytkowników dróg. Niestety WAT póki co nie ma pieniędzy na wdrożenie produkcji detektora, więc najprawdopodobniej w najbliższym czasie nie zobaczymy go w działaniu.