Do wydawania pieniędzy z plastikowej karty Polacy mają wyjątkową słabość. I nie zrażają ich opłaty, prowizje, ani kolejki do kasy – skąd ta łatwość wydawania pieniędzy kartą bankomatową?
Pierwsze karty bankomatowe, dziś określane częściej jako karty płatnicze, nie cieszyły się na początku dużym uznaniem Polaków. Obawialiśmy się, że zgubimy kartę, ukradną nam PIN, stracimy pieniądze. Dziś nie tylko nie mamy już żadnych obaw w regulowaniu sklepowych należności tą metodą, a wręcz popadamy ze skrajności w skrajność. Kartą płacimy za dwie pszenne bułki, kilogram ziemniaków, batonika dla dziecka – groszowe sprawy, ale wolimy podać kasjerom kartę, niż sięgnąć po gotówkę. I przychodzi nam to niezwykle łatwo… i bez namysłu.
Dlaczego nie zachowujemy rozsądku wybierając płatności plastikiem? To przecież często dodatkowa prowizja, jaką musimy zapłacić automatycznie lub która ściągana jest z naszego konta wraz z końcem miesiąca, to również czas wydłużający oczekiwanie w kolejce i zwiększone nerwy. Nierzadko też okazuje się, że płacimy kartą „lekko”, nie mając przy tym poczucia wydawania realnych pieniędzy. A pod koniec miesiąca albo nawet w jego połowie okazuje się, że nasz budżet z ostatniej pensji właśnie się skończył.
Wszystko wskazuje na to, że omamieni wizją łatwości płacenia kartą, zapominamy o zagrożeniach i nie traktujemy pieniędzy z karty jak prawdziwej gotówki. A taką „nieprawdziwą” gotówkę wydaje nam się znacznie prościej i bez wyrzutów sumienia. Do czasu, gdy skończą nam się pieniądze na koncie…