Liczne w tym roku klęski żywiołowe, a szczególnie powodzie, jakie nawiedzają Polskę, zmusiły rząd nad zastanowieniem się czy nie wprowadzić w kraju obowiązku powszechnego ubezpieczania domów.
W Ministerstwie Gospodarki pod wodzą wicepremiera Waldemara Pawlaka zastanawiają się nad stworzeniem takiego systemu ubezpieczeniowego, by zapewnił on bezpieczeństwo gospodarcze, energetyczne i cywilne państwa. Ubezpieczenie to ma być obowiązkowe, dla właścicieli jakiejkolwiek nieruchomości. Oczywiście miałyby być ono współfinansowane z budżetu państwa tak by składka nie obciążała zbytnio obywateli.
Ubezpieczenie od żywiołów przypominać może trochę płacone już przez wszystkich posiadaczy samochodów OC I AC. Podstawowym, czyli tym tańszym ubezpieczeniem obejmowane mają być budynki mieszkalne i gospodarcze. Natomiast dodatkowo będzie można ubezpieczyć mienie znajdujące się wewnątrz budynków. Składka ma być zależna od tego czy na danym terenie i jak często dochodzi do różnych klęsk żywiołowych
Urzędnicy sprawdzają też, czy bardziej opłaca się wykładać corocznie pieniądze budżetowe na składki, czy raczej pomoc doraźna po każdym kataklizmie jest mniej obciążająca finanse państwowe. Obecnie podobne ubezpieczenia wprowadzone są Austrii, Szwajcarii, Francji i USA. Jeżeli powstanie taka ustawa i zostanie zatwierdzona przez Parlament, to powinna wejść w życie nie prędzej niż za dwa, trzy lata. Towarzystwa ubezpieczeniowe muszą zlecić zrobienie map terenów zagrożonych powodziami, czy wichurami, by odpowiednio zacząć naliczać składki w różnych regionach kraju.