Obecnie trudno znaleźć studenta, który nie miałby skserowanego podręcznika, artykułu naukowego bądź notatek. Kserowanie pomocy dydaktycznych to dziś na uniwersytetach norma.
Na każdym wydziale, na każdej uczelni wyższej znajduje się co najmniej jeden punkt ksero. W przerwach między zajęciami ustawiają się do niego długie kolejki, a właściciele zacierają ręce. Studenci kserują podręczniki, bo takie rozwiązanie jest nawet cztery razy tańsze niż wydatek, jaki trzeba by było ponieść w księgarni.
Tracą na tym jednak wydawnictwa i autorzy publikacji naukowych. Koło nosa przechodzą im grube miliony, bo takie kserowanie to nic innego jak piractwo. Do tej pory studencki proceder rozwijał się w najlepsze. Teraz jednak duże wydawnictwa w wyniku grupowego porozumienia zapowiedziały walkę z nielegalnym kopiowaniem ich własności.
Zapowiadają pozwy cywilne wnoszące o wysoką szkodliwość czynu. Jeśli sprawa zakończy się ich zwycięstwem, za kserowanie mogą grozić wysokie kary.