Samochody są coraz lepiej zabezpieczone, a złodzieje samochodów są coraz sprytniejsi. To niekończący się wyścig. Czy można utrzymać się w nim na prowadzeniu?
Kradzieże samochodów są istną plagą. Auto jest urządzeniem drogim i często niezbędnym. Jego utrata potrafi kompletnie zdezorganizować nam życie. Dlatego warto się przed nią zabezpieczyć. Problemem jednak jest to, że najlepsi złodzieje zawsze są na bieżąco i nie powstrzymają ich nawet najnowsze patenty. Dysponują specjalistycznymi urządzeniami, często konstruowanymi przez speców od elektroniki specjalnie na ich zamówienie i potrafią obejść każde zabezpieczenie elektroniczne, nie mówiąc o fizycznym. Czy więc jesteśmy wobec nich bezradni?
Niekoniecznie. Najlepszym, a często także najtańszym rozwiązaniem są autorskie zabezpieczenia antykradzieżowe. Jest ich mnóstwo, zależą tylko od pomysłowości instalującego. Wśród standardowych znajdujemy np. przeniesienie syreny alarmu w nietypowe miejsce albo wstawienie w ciężkim do znalezienia punkcie przełącznika regulującego dopływ prądu do stacyjki. Skuteczne są także dodatkowe immobilizery, które wyłączają silnik, jeżeli pojazd znajdzie się w ustalonej odległości od nadajnika. Ich efektywność polega głównie na szoku psychologicznym - auto nagle gaśnie złodziejowi i jest spora szansa, że nieprzygotowany na coś takiego zdecyduje się porzucić zdobycz.
Na drugim biegunie stoją standardowe fabryczne zabezpieczenia. Je złodzieje obchodzą szybko i sprawnie, ponieważ są rozwiązaniami spotykanymi powszechnie i przestępcy nauczyli się już z nimi radzić. Dlatego nie łudźmy się - zwykły autoalarm nie zatrzyma nawet średniej klasy złodzieja. Pracę takiego układu można zakłócić nawet przerobioną w domu krótkofalówką.