Polacy są znani z zamiłowania do ekonomicznych zakupów. Dotyczy to także nabywania samochodów, stąd na naszych drogach jeżdżą przeważnie wozy z rynku wtórnego.
Auta pochodzą z Europy Zachodniej i choć są nadal sprawne, to jednak pod względem czynienia zadość wymogom ekologii, pozostają daleko z tyłu. Jest to nasz sposób na boom motoryzacyjny. W ciągu zaledwie kilku lat, jakie upłynęły od wejścia do Unii Europejskiej, pod względem liczby zarejestrowanych aut znaleźliśmy się na szóstym miejscu w Europie. Szacuje się, iż wymiana parku samochodowego w Polsce na nowy zajęłoby 50 lat. To dlatego, że struktura naszej floty jest dokładnie odwrotna niż w starych państwach wspólnoty - 70% samochodów ma ponad 10 lat.
Przyczyną powstania takiego stanu rzeczy jest polityka podatkowa. Płacimy podatek akcyzowy, którego wysokość jest uzależniona od ceny samochodu. Tymczasem w Europie przyjmuje się inne rozwiązania, stymulujące rozwój motoryzacji. Mowa tu o podatku ekologicznym, w wysokości związanej z tym, na ile auto jest przyjazne środowisku.
Opieranie floty na używanych pojazdach to nie tylko obciążanie środowiska naturalnego oraz nie dawanie szans rozwoju motoryzacji. To także uzależnianie się od rosnącego importu ropy.