Wydawcy książek protestują przeciwko połączeniu się dwóch gigantów: Empik zamierza przejąć Merlina i zyskać na rynku niepodważalną pozycję. I wygląda na to, że UOKiK nie zablokuje tej fuzji...
Fuzja Empiku z Merlinem już od kilku tygodni paraliżuje działania wydawców książek, którzy delikatnie mówiąc są tym faktem mocno zdenerwowani. Dlaczego? Powodów jest kilka. Po pierwsze Empik to gigant, który świetnie sprzedaje książki w swoich salonach, ale i mocno naciska cenowo na swoich partnerów. Opłaty półkowe, wielodniowe opóźnienia w płatnościach dla wydawców i zero kompromisów. Merlin z kolei świetnie radzi sobie w sprzedaży internetowej, gdzie wiedzie zdecydowany prym wśród innych wydawnictw. Połączenie tych dwojga mogłoby postawić wydawców w sytuacji, w której muszą zgadzać się na wszystko, otrzymując w zamian zdecydowanie mniej niż do tej pory.
Dlaczego ta fuzja pewnie dojdzie do skutku? To proste: teoretycznie Empik i Merlin nie przekroczą progu 40% udziałów w całym rynku sprzedaży literatury w internecie. To w sieci rozchodzą się miliony książek, przy czym łączny obrót obojga w tym torcie to ledwie 20% (80-90 mln złotych!).
Wydawcy buntują się, bo gdy dojdzie do połączenia tych gigantów, będą musieli respektować zasady Empiku, który jako partner od lat nazywany jest „żarłocznym” i nieustępliwym. Wymaga od wydawców terminowości, opłat za umieszczenie książek na półce, a sam potrafi przeciągać płatności dla nich o ponad 100 dni! I o ile teraz Empik z Merlinem jeszcze rywalizują ze sobą cenami czy dostępnością książek, to po fuzji nie będą musiały tego robić i niektórzy wydawcy sądzą, że przez to ceny dla klientów będą wyższe, choć oczywiście nie wszyscy się z tym zgadzają.