Polski system emerytalny obecnie pozostawia wiele do życzenia. Mimo że jest niewydolny, Minister Pracy Jolanta Fedak chce go dodatkowo obciążyć. Tworzy projekt emerytur obywatelskich.
Intencją Ministerstwa jest stworzenie wszystkim obywatelom, którzy przekroczą wiek emerytalny (dla kobiet 60 lat, dla mężczyzn - 65 lat) warunków do życia. Emerytura obywatelska miałaby przysługiwać wszystkim, nawet tym, którzy z różnych przyczyn nie opłacają składki ZUS. To, że niektórzy nie pracują w ogóle, a niektórzy pracują, ale "na czarno" nie miałoby znaczenia. Obecnie każdy oszczędza na własną emeryturę, od jego wydajności zależy, jakie pieniądze otrzyma. Pozostali mogą liczyć na zasiłki, oczywiście po odpowiednim umotywowaniu i udokumentowaniu swoich roszczeń.
Według Ministerstwa takie rozwiązanie (według planu każdy miałby dostawać ok. 706 zł miesięcznie) generowałoby mniejsze koszty niż wypłaty zasiłków. Dodatkowo zapewniałoby stałe dochody. Minister Fedak swoje propozycje argumentuje tym, że w Unii Europejskiej już wcześniej mówiło się o tzw. emeryturach europejskich. Plan ich wprowadzenia przygotowuje właśnie Wielka Brytania.
Finansiści stoją jednak w opozycji do emerytur obywatelskich. Twierdzą, że takie rozwiązanie jest wysoce niesprawiedliwe społecznie. Nawet jeśli ktoś w ogóle nie pracował, dostanie od państwa pewną emeryturę. A to wywołuje sprzeciw.