Przedłużające się opady nadwyrężyły naszą i tak kiepską infrastrukturę antypowodziową. Południe Polski już jest zalane. Fala dotarła do Warszawy.
Stolica wydaje się dobrze zabezpieczona. Chronią ją wały o minimalnej wysokości ponad 8 metrów. I choć jeszcze niedawno większość mieszkańców spała spokojnie, to dzisiaj czują się zaniepokojeni. Według prognoz IMiGW wieczorem poziom Wisły może osiągnąć już 770 cm. Kalkulacja jest prosta - do przelania się przez wały woda potrzebuje wezbrać jeszcze o niespełna metr.
Eksperci i politycy uspokajają jednak nastroje. Poziom wisły ustabilizuje się już dzisiaj. Nie oznacza to jednak odsunięcia zagrożenia. Tegoroczna fala powodziowa jest niezwykle długotrwała. Oznacza to, że woda po osiągnięciu wysokiego poziomu przez długi czas nie opada. Tworzy to inny rodzaj zagrożenia. Wały poddane rozciągniętemu w czasie działaniu fali mogą zacząć przeciekać i wypłukiwać się.
A co, jeśli wały puszczą? Wszyscy starają się odsuwać najgorsze perspektywy. Nie oznacza to jednak braku przygotowania. Wojewoda mazowiecki twierdzi, że stolica da radę, nawet jeśli krytyczny scenariusz się spełni. Istnieją szczegółowe i przemyślane plany ewakuacji.