Wprowadzanie nowych technologii w polskich szkołach idzie nam niezwykle opornie. Nauczyciele bronią się przed nowym - wiedzą z internetu – a to przecież nieograniczone możliwości!
Informatyczne i technologiczne nowinki zdają się w obecnym czasach prześcigać – co chwilę nowe pomysły, idee, wszechstronne zainteresowanie młodzieży internetem i rewelacyjnym aplikacjami do nauki – tylko polska szkoła zdaje się tkwić w swojej dawnej mentalności i bardzo powoli dopuszcza do siebie jakiekolwiek nowinki.
Dlaczego tak jest? Co powoduje, że w polskiej edukacji tak trudno zauważyć przełomowe postępy? Być może jedną z przyczyn jest starsza kadra nauczycielska, która uważa że to już nie dla nich czas na naukę komputera, wprowadzanie e-dzienników czy utrzymywanie mailowego kontaktu z uczniami. I choć nie należy tu generalizować – bo wielu nauczycieli bardzo stara się iść z duchem czasu, to jednak zdecydowana większość broni się przed tym rękami i nogami.
Jak otwarcie się na to, co nowe mogłoby zmienić polską szkołę? Oczywiście uczniowie, dzięki wprowadzeniu nowych metod nauki (wręcz przeciwnych do: „słuchać, notować, pisać, zaliczać”) mieliby szanse na lepszy start w życie i przyszłość, która dzisiaj nierozerwalnie wiąże się z komputerami, niestandardowym podejściem i umiejętnością radzenia sobie na rynku technologicznie nowym, rzutkim, żądnym wiedzy, ambicji i postępu. Tego w polskich szkołach brak najbardziej. I choć ministerstwa starają się zachęcać nauczycieli do zmian swojego postrzegania szkoły to sami wprowadzając nieskuteczne i mało innowacyjne reformy przyczyniają się do pozostawania polskiej szkoły w edukacyjnym zaścianku.