Becikowe i ulgi podatkowe na dzieci zostały ustanowione w ramach polityki prorodzinnej. Miało zachęcić obywteli do powiększania rodzin, by zapobiec spadkom demograficznym.
Minister Finansów - Jacek Rostowski - uznał jednak, że taki system premiowania w ogóle się nie sprawdza i jest nieadekwatny do wstępnych założeń. A w czasach, kiedy liczy się każdy grosz w budżecie państwowym, przyznawanie wysokich dofinansowań jest wyjątkowo odczuwalne. Dlatego też już wkrótce becikowe może zupełnie zniknąć, a zasady obowiązywania ulg podatkowych mogą zostać zreformowane.
Obecnie co roku przy rozliczeniu podatkowym rodzice mogą odpisać sobie 1112,04 zł za każde dziecko. Według nowych, wstępnych założeń zwrot miałby być przyznawany na co najmniej trzecie i dalsze dzieci. To uszczupliłoby braki w budżecie z tego tytułu. Wskutek przyznawanych ulg tylko w tamtym roku do budżetu nie trafiło ponad 5,6 miliarda złotych. Zmiany znacznie zmniejszyłyby tę sumę.
Oszczędnościom nie sprzyja też becikowe, ustanowione przez poprzedni rząd. w tamtym roku wypłaty dofinansować po urodzeniu dziecka kosztowały państwo ok. 400 mln zł. Stąd już w styczniu, żeby zmniejszyć tę sumę wprowadzono nowy warunek przyznawania becikowego. Kobiety mogły ubiegać się o 1000 zł tylko po okazaniu odpowiednich zaświadczeń potwierdzających, że w trakcie ciąży systematycznie się badały.